Piano Grande, miejsce do którego często wracam. Gdy pisałam o nim siedem lat temu nic nie zapowiadało dalszych wypadków. Trzęsienie ziemi z sierpnia i października 2016 roku zmieniło śliczne Castelluccio w kupę ruin. Przez wiele miesięcy nie można było tam dojechać, bo drogi uległy dewastacji. Tylko wojskowe konwoje dowoziły rolników uprawiających lenticchię, czyli soczewicę z której słynie Castelluccio. To włoskie dobro narodowe, więc nie można było dopuścić aby uprawa upadła. Udało mi się tam dojechać, od strony też zrujnowanej Norcii, dopiero 2 lata później. Przygnębiające wrażenie. Nie ma już domów, które miałam na zdjęciach zrobionych podczas poprzednich pobytów. Stosy gruzu. Ale życie się odradza, głównie gastronomia, noclegi też powoli wracają. Dużo dobrego spowodował rozwój lotniarstwa. Są miejsca pracy. Lotnie to już stały element tutejszego krajobrazu. Spotkałam tu nawet lotniarzy z Polski.
Sądzę, że gdy uda mi się tam pojechać w tym roku, zmiany będą bardziej widoczne. Wielbiciele Fioritury nie odpuszczają, przyjeżdżają każdą możliwą drogą, żeby popatrzeć na ten cud natury. Nie radzę jechać na Piano w weekend. Wtedy nie ma gdzie zatrzymać samochodu, żeby popatrzeć na kwiaty. Drogi są szczelnie obstawione parkującymi autami a po łąkach hulają tłumy. W tygodniu jest spokój, można oddać się kontemplacji widoków. Trzęsienia ziemi w tym regionie są dość częste. Rok 2016 był katastrofalny. 24 sierpnia ziemia potężnie zadrżała w Amatrice, Accumoli , wciąż są w ruinie. Również sięgnęło to Castelluccio. 26 października Castelsantangelo sul Nera, skąd prowadzi najdłużej zamknięta droga na Piano. 30 października wstrząs o największej sile 6,5 stopnia dotknął tereny między Norcią a Preci, w tym Castelluccio. Rany wciąż się nie zabliźniły, wielu mieszkańców opuściło swoje miejsca zamieszkania. Co roku bywam w tamtych stronach, wrażenie jest przygnębiające. Podobnie jak L'Acquila, której stare centrum legło w gruzach w 2009 r, a odbudowie nie widać końca. Siły natury bywają przerażające i ciągle nie potrafimy się przed nimi bronić. Od początku czerwca do połowy lipca łąki i pola Piano Grande i Piano Perduto rozkwitają wszystkimi kolorami tęczy. To Fioritura. Gdy nadjeżdża się z góry widok jest niesamowity. Ostatni raz byłam tam w końcówce czerwca, ale pełnia kwitnienia to początek lipca. Sama soczewica kwitnie na niebiesko, ale ponieważ jest uprawiana bez herbicydów, razem z nią rosną inne rośliny, można powiedzieć chwasty. I to one dają tę feerię kolorów. Najpierw pojawia się żółty, czyli gorczyca, potem białe rumiany, narcyze, czerwone maki, fioletowa zwrotnica czyli Zwierciadło Wenus. Dopełniają to szafirowe chabry i żółte jaskry.
Piano ma długość 6,5 km i 3 km szerokości. Płaska powierzchnia pól i łąk na dnie doliny, przecięta prostą drogą na końcu której na wzgórzu znajduje się Castelluccio di Norcia. Wybieram się tam w tym roku w lipcu i mam nadzieję zobaczyć fioriturę w najpełniejszej krasie. Oczywiście jeżeli koronawirus nie zamknie wjazdu do Włoch.
Soczewica z Piano Grande charakteryzuje się wysoką jakością, niewielkimi rozmiarami, odpornością na szkodniki dzięki surowemu klimatowi tych górskich okolic. Zimy tu na wysokości ok 1300 m n.p.m są mroźne i śnieżne, przymrozki zdarzają się do czerwca, lato jest krótkie. Roślina żyjąca w tych warunkach musi być odporna, więc nie trzeba w jej uprawie stosować chemii. Jest opatrzona znakiem ChOG (chronione oznaczenie geograficzne), stosowanym dla produktów wysokiej jakości pochodzących z określonego terenu. Lenticchia z Castelluccio di Norcia jest jedyna w swoim rodzaju, najlepsza. Soczewicę uprawia się w wielu regionach najwięcej w Kanadzie, Indiach, Turcji i USA, ale ta najsłynniejsza pochodzi z Piano Grande. W Polsce można kupić tę soczewicę - pół kilo za 28 zł .
Piano Grande otoczone jest malowniczymi górami Sibillini, na pograniczu Marche i Umbrii. Prowadzą tam trzy drogi przez góry. Z południa od Norcii SP 477, kręta, ciągle w naprawie po terremoto, z której rozciąga się chyba najpiękniejszy widok na Piano. Z północy z Visso SP 136, gdy byłam tam w 2019 roku nie była jeszcze otwarta dla ruchu z zewnątrz, tylko dla miejscowych. Ze wschodu, z Marche biegnie SP 89 (od granicy Umbrii ten numer zmienia się na SP 477). Prowadzi ona przez Forca di Presta skąd można pójść w góry do Lago di Pilato i na Monte Vettore, najwyższy szczyt Sibillini. To jeszcze przede mną.
W czerwcu 2019 r mieszkałam na obrzeżach Norcii. Stara część miasta uległa poważnemu zniszczeniu. Norcinerie sprzedające słynne wędliny z Norcii musiały w większości wynieść się za mury, do drewnianych pawilonów ustawionych wzdłuż alejek parku. Jest gdzie sprzedawać, ale już nie ma tego uroku starych uliczek i placów. Tylko najsłynniejsza Norcineria braci Ansuini , nieco podniszczona, znajduje się w starym miejscu, na starówce. Być może teraz trochę więcej sklepów wróci w dawne lokalizacje.
Święty Benedykt nie uchronił swojego rodzinnego miasta
Mieszkańcy Norcii czekają na turystów i ich zakupy. Żyli przecież głównie z turystyki. Śliczne stare miasteczko ze swoimi smakołykami przyciągało. Terremoto zrujnowało najpiękniejsze budowle, zabrało mieszkańcom dach nad głową i pracę. Więc gdy byłam tam w czerwcu 2019 r robiłam zakupy, to najlepsza pomoc, żeby przetrwali to nieszczęście. Gdy wieczorem poszłam do sklepu z miodami okazał się zamknięty. Ale w sąsiednim sklepie dali mi telefon właścicielki. Zadzwoniłam, żeby dowiedzieć się o której otwiera rano. Następnego dnia, zanim jeszcze minęła podana mi godzina zadzwoniła, że jest już w sklepie. Kupiłyśmy bardzo dużo miodu. Wyśmienitego, bio, z tych pięknych czystych górskich terenów. Słoiki już wylizane. W tym roku powtórzę zakupy. O solidarności z dotkniętymi trzęsieniem przekonałam się w niedalekim Foligno - Trattoria dei Cuccugnai bazuje na produktach z Norcii. Poszłam więc tam na doskonałą kolację.
Gorzej ze wsparciem ze strony państwa. Mieszkańcom zrujnowanego miasteczka obiecano jak zwykle pomoc. Niestety. Zmieniły się trzy rządy, minęły trzy lata i pomoc nie nadeszła w potrzebnej skali. "Odblokujcie odbudowę. Zostaliśmy zapomniani." "Trzy rządy, trzech komisarzy, tylko obietnice. Wstyd." Tak wołały transparenty społecznego komitetu odbudowy Norcii w czerwcu 2019 roku, kiedy ostatni raz tam byłam. Chciałabym w tym roku zobaczyć inny obraz.
Wydaje mi się, że to Watykan powinien sięgnąć do swej pełnej kiesy, aby podnieść z ruin miejsce urodzenia św. Benedykta. To takie pobożne życzenie. Jestem przekonana, że nie ma co na to liczyć.