Teraz Barolo można kupić w Lidlu czy Biedronce za 30-40 zł. Ale nie oszukujmy się, to trochę gorsze Barolo. Takie w miarę dobre nie ma prawa kosztować poniżej 150 zł. 30 euro za butelkę, to już może być dość dobre. Barolo jest uznawane za najlepsze wino z Piemontu, pochodzi z okolic miasteczka Barolo w pobliżu Alby. Zarówno Barolo jak i Barbaresco produkowane jest z winogron odmiany Nebbiolo.
Bardzo to malownicze tereny - wzgórza pokryte winnicami ciągną się po horyzont. Ładne miasteczka, zamki i kantyny z winami. Kręte, raczej wąskie drogi, trzeba tędy jechać niespiesznie, aby móc spokojnie przyglądać się krajobrazowi, zajrzeć do kantyny.
Z tamtejszych win najbardziej lubię Nebbiolo. W Polsce spotkałam je chyba jedynie w Almie i właśnie to najsmaczniejsze - Nebbiolo Langhe. Warte uwagi jest też Barbaresco a później Barbera, Dolcetto. Znawcy na pierwszym miejscu stawiają Barolo, później Barbaresco a jako trzecie Nebbiolo. Ja nie jestem znawcą a jedynie konsumentem, więc kolejność mam inną. Wszystkie produkowane są z winogron tej samej odmiany. Chyba będę musiała w tym roku kupić porządne Barolo, Barbaresco i Nebbiolo, aby zrobić porównanie.
To wszystko wina czerwone. Z białych z tego regionu najsłynniejsze to Moscato d'Alba - musujące, dobrze schłodzone, bardziej mi smakuje niż wszelkie okrzyczane szampany. Białych win w zasadzie nie piję, więc wolę na ich temat się nie wypowiadać.
Piemonckich win jest bardzo dużo, ale ja znam i lubię te wyżej wymienione. Nie kupuję najtańszych, choć i wśród nich można trafić smakowite, zależnie od roku i kantyny. Interesują mnie wina od 8 euro w górę, a tu już jest spory wybór. Nie piję wina litrami, ale pojedynczymi kieliszkami, więc nie muszę patrzeć tak bardzo na cenę. Pamiętam jak podczas pierwszej podróży do Włoch, w 1987 r, kupowaliśmy wino w kartonach, bo było najtańsze i tylko na takie było nas stać. Ale mieliśmy wtedy znacznie zdrowsze żołądki i wątroby... A w kraju pijało się co najwyżej Egri Bikaver.
W tym roku w Piemoncie spędzę dwa dni. Jadąc z Genui do Turynu będę miała taki dość luźny dzień, wiec trochę pobuszuję po kantynach. 12 czerwca wybieram się do Turynu obejrzeć Całun Turyński, który co kilka lat bywa wystawiany. Mam już zarezerwowaną wejściówkę.
Jednak główne winne zakupy od dłuższego czasu robię w Trentino. Tamtejsze wina są wyśmienite. Zarówno czerwone jak i białe. Mam już ulubione kantyny i dwa razy w roku mój bagażnik zapełnia się kartonami z winem. Wspominałam już o nich w poście "Ritorno".
Po kolei. Longariva w Rovereto, najdłużej mi znana. Piękny wystrój, stary dom z wewnętrznym dziedzińcem. Przemiła obsługa. Dobrze się tu kupuje pod warunkiem, że chce się przeznaczyć na butelkę wina od 12 euro w górę. Mają też dobre wino deserowe i kilka rodzajów oliwy (14 euro za 1/2 litra, lub więcej).
A zaczęło się przed kilku laty, kiedy to moja córka w barze w Rovereto spróbowała Lagreina właśnie z Longarivy. Od tej pory jesteśmy stałymi klientami .
Azienda Agricola Longariva prowadzona przez Marco i Rosannę Manica ma 20 hektarów winnic w rejonie Rovereto i Isery. Nie jest to fabryka wina, ale rodzinna wytwórnia oparta na winiarskiej pasji Marca. Dlatego tutejsze wina są wyśmienite, robione w niedużej skali, a więc droższe. Moja córka lubi również ich wino deserowe Migoleta. Próbowałam, dobre, ale zdecydowanie wolę wytrawne. Chciałabym w końcu kupić najdroższe w Longarivie - Zinzele (Pinot Nero Riserva), ponoć wyśmienite. Nazwa pochodzi od wzgórza Zinzele, na którego stoku rosną winogrona, z których powstaje to wino. Za 25 euro będę mogła to sprawdzić. Na pewno wstąpię tam w maju, w drodze na Sycylię.
Kantyna znajduje się w części Rovereto zwanej Borgo Sacco, położonej między torami a Adygą. Gdy przejedzie się mostem Adygę to droga sama doprowadzi do następnych doskonałych win.
Zaraz za mostem (150 m) na ulicy del Ponte jest Cantina d'Isera. Tutaj właśnie można kupić jedyne w swoim rodzaju - Marzemino Etichetta Verde (srebrny Medalista AWC w Wiedniu w 2013 r). W tym rejonie króluje Marzemino i każdy wytwórca ma je w swojej ofercie, za najlepsze wśród tych najbardziej popularnych uchodzi jednak to z zieloną etykietą wytwarzane przez Cantina d'Isera. W kantynie mają jeszcze inne rodzaje marzemino - z upraw biologicznych, Vignetti (już wypite więc nie ma na zdjęciu) i z winnic w Sanzel. Szczególnie to ostatnie jest wyborne. To już górna półka.
Marzemino, u nas raczej nieznane, jest starym typem winogron uprawianych w północnych Włoszech. Owoce są niezbyt wielkie, okrągłe, dojrzewają na przełomie września i października. Jeżeli ktoś był na operze "Don Giovanni Wolfganga Amadeusza Mozarta to mógł usłyszeć jak główny bohater, tuż przed trafieniem do piekła, żąda aby nalano mu kielich eccellente Marzemino. Do piekła się nie wybieram, ale zaraz wypiję ostatni kieliszek Sanzela. Kupiłam na próbę tylko dwie butelki. Wiem już że trzeba więcej.
Kantyna jest czynna w poniedziałek po południu a od wtorku do soboty od 8:00 z przerwą obiadową (12:00 - 14:00) do 19:00. Cantina d'Isera działa od 1907 r, jest to cantina sociale, spółdzielcza, jej 200 członków uprawia 230 hektarów winnic na bazaltowych stokach wokół Isery. Właśnie to bazaltowe podłoże nadaje tutejszym winogronom ich wyborny smak.
Kolejna moja winnica, też odkryta przez moją córkę, to Grigoletti w Nomi w Vallagarina. Cala rodzina zajmuje się uprawą winorośli, zbiorem i wytworzeniem wina, wszystko na miejscu. Tradycja i winiarska pasja.
Ostatnia moja kantyna z Trentino to Cavit położony na obrzeżach Trento. Ze trzy lata temu w Trento kupiłyśmy takie mniejsze buteleczki 0,375 ltr wina Teroldego Rotaliano, żeby wypić je do kolacji. Teroldego to sztandarowe wino tych stron, zwane od dawna książęcym winem. Równinny obszar nad Adygą w okolicy Trento to Campo Rotaliano. Są tam idealne warunki do uprawy winorośli. Teroldego Rotaliano stało się szerzej znane w czasie soboru trydenckiego. I ta opinia o jego jakości przetrwała kolejne wieki. Ukoronowaniem tego było uzyskanie prawa do posługiwania się apelacją DOC. W 1971 , jako jedno z pierwszych.
Wino z małej butelki okazało się wyśmienite, niestety nie spróbowałyśmy go na miejscu, ale dopiero po powrocie do Polski. Więc spisałam dokładnie całą etykietę - Teroldego Rotaliano - Mastri Vernacoli - Cantina Cavit. Romana zaraz mi wytłumaczyła jak tam dojechać. Via del Ponte, Ravina na obrzeżach Trento, tuż przy obwodnicy.
Cavit (Cantina Viticoltori del Trentino) jest powstałą w 1950 r dużą grupą 11 cantine sociali, do których swoje winogrona dostarcza 4500 plantatorów. Jeszcze daleko od Trento widziałam ślady działalności Cavitu. Siedzibą firmy jest przepiękny renesansowy pałac otoczony winnicami - Maso Toresella nad malowniczym jeziorem Toblino. Miejsce jest wyjątkowo piękne.
Gdy przyjechałam do wielkiej nowoczesnej kantyny i zapytałam o moje Teroldego signora powiedziała z lekkim lekceważeniem - to linia dla supermarketów. Nie dałam się zniechęcić i kupiłam dwa kartony- jeden dla mnie a drugi dla mojej rozsmakowanej we włoskich winach przyjaciółki Maryli. Dostałam 20 proc. sconto, po raz pierwszy w życiu tak wysokie. W Cantina d'Isera dają tylko 5 proc, albo jakieś dobre wina. Oczywiście na tym nie poprzestałam, wyładowany wózek powoli toczył się do samochodu. Jest w czym wybierać. Wzięłam na spróbowanie różne wina i już wiem po które wracać.
Bardzo dobre wina w bardzo dobrej cenie - tak można scharakteryzować Cavit.
Jeszcze długo nie poznam wszystkich win tu wytwarzanych, ale za każdym razem na pewno znajdę coś wartego uwagi. Wydaje mi się, że powinnam wystrzegać się win z 2014 roku. Był to rok fatalnej pogody w Trentino. Żal że wina szwagra Romany też będzie mniej, albo będzie gorsze.
Jest jeszcze jedno wino z górnej półki - Amarone della Valpolicella. Pochodzi z regionu na północ od Werony. Jest wyśmienite, jednak ze względu na cenę nie kupuję go na kartony, lecz raczej od czasu do czasu pojedynczą butelkę. Ale na pewno warto spróbować. Nie powinnam też zapominać o Bardolino, które przez kilka lat było moim ulubionym włoskim winem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz