środa, 30 stycznia 2019

Włoskie zakupy- moje ulubione kantyny i Giorgione




Zakupy we Włoszech dostarczają przyjemności. Nawet gdy niczego nie potrzebuję, to i tak nie mogę się oprzeć chęci wejścia do sklepu. I na ogół kończy się jakimś ładnym zakupem. Niepotrzebnym moim pełnym szafom. Na szczęście nie mam zwyczaju kupowania drogich rzeczy, więc straty są mniejsze. We Włoszech sklepy, szczególnie duże są otwarte w niedzielę - Domenica aperto - krzyczą wielkie plakaty. Ciekawe czy ich nowy rząd wpadnie na pomysł przymusowego odpoczynku niedzielnego. Choć Włosi świetnie wykorzystują wolny czas - potrafią celebrować wspólny posiłek w każdy dzień tygodnia, a szczególnie w niedzielę, wieczorną passeggiatę, podczas której przyjemnie jest zajrzeć do sklepu. Kraj żyje w dużym stopniu z turystów, dla których to przede wszystkim zaczęto otwierać sklepy w niedzielę. Gdy zaczynałam jeździć do Italii, to po pierwsze nie było dużych centrów handlowych, jak również sklepy nie były otwarte w niedzielę. Obserwowałam jak międzynarodowe sieci rosną w siłę, jak coraz częściej pojawia się napis - domenica aperto. W wakacje w sobotę i niedzielę widać sklepową inwazję, trudno przecisnąć się przez tłum spragnionych wydania pieniędzy. Pamiętam jak kiedyś nie udało mi się zaparkować na wielkim parkingu centrum handlowego w Cosenzy.





Najbardziej lubię jednak zakupy spożywcze a szczególnie winne. Trentino to góry i winnice. Cudne widoki i zapowiedź uczty smakowej. Jesteśmy w krainie Marzemino i Teroldego. Jesienią czuć w powietrzu zapach moszczu, ruch utrudniają ciągniki z przyczepami wypełnionymi skrzynkami z winnymi gronami lub kiściami luzem. Te zbierane ręcznie do niedużych skrzynek to początek najlepszych win, ponieważ bardzo liczy się technika zbioru. Jeżeli w opisie wina widnieje, że zbiór ręczny do małych skrzynek, to można się spodziewać dobrej jakości. 


W ubiegłym roku we wrześniu w Trentino zajrzałyśmy do dwóch kantyn. W Grigoletti w Nomi pani zrobiła nam degustację białych win. Po trochu zaczynam się do nich przekonywać, a jeszcze niedawno piłam tylko czerwone. Jedno z win okazało się bardzo smakowite - Retiko z  mieszanki winogron Chardonnay, Sauvignon Blanc i Manzoni Bianco. Więc zostało zakupione. A z czerwonych Antica Vigna, czyli tutejszy merlot z wyższej półki. Ten z niższej też jest bardzo dobry. Kupowałam tu też dobre Marzemino i słodkie San Martim.Wystarczy zadzwonić dzwonkiem przy drzwiach. O każdej porze. Zaraz się ktoś pojawi. Kantyna stoi tuż przy drodze SP 90, nie trzeba wjeżdżać do Nomi.
W mojej ulubionej Cantine d'Isera robimy zawsze największe zakupy, na kartony, nie na butelki. Dobre Marzemino to tutejsza specjalność. Core jest wyśmienite, warto dać kilkanaście euro (12-13) za butelkę . Do listy zawsze dochodzi Marzemino biologico i Etichetta Verde. Jeszcze Rebo będące mieszanką Marzemino i Teroldego. Każde z tych win było wielokrotnie nagradzane. Moscato Giallo i Pinot Bianco uzupełnia listę. 

Kantyna powstała w 1907 r jako cantina sociale, co można przetłumaczyć jako społeczna. Przetwarza winogrona z bazaltowych wzgórz wokół Isery od 200 swoich członków. "Jakość nie uznaje kompromisów" to podstawowa zasada tutaj stosowana. I jak widać skutecznie, bo wina są bardzo dobre. Odkryłam tę kantynę położoną na obrzeżach Rovereto już kilka lat temu i stale do niej wracam. Otwarta jest w godzinach 8:00 - 12:00 i 14:00-19:00. W niedzielę zamknięta.

Z tych winogron powstanie Marzemino

Cantina d'Isera


Tu można zatankować

Nie jest tanio, chyba że kupuje się wino z dystrybutora jak na stacji benzynowej. Ale z węża też leci niezłe wino. Niezbyt chętnie dają upusty, co najwyżej dodatkowe butelki wina, o co  bezwarunkowo się upominam.

W ubiegłym roku pojechałam do Montefalco, żeby zjeść kolację u Giorgione w ristorante Alla Via di Mezzo i kupić wina w Cantine Antonelli w San Marco. Warto było. Kolacja wyśmienita. Za 29 euro można było jeść i jeść. Stoły zastawione, tylko iść z talerzem i wybierać. Niestety wszystkiego nie udało się spróbować. Pyszne były flaki. Wszystko bardzo smakowite, najmniej deser. A Giorgione przesympatyczny. W swoich nieśmiertelnych ogrodniczkach krążył po sali, witał stałych bywalców, rozmawiał z gośćmi. I królują tu wina z kantyny Antonelli





















A następnego dnia do San Marco. Azienda Vitivinicola Antonelli. Oczywiście Sagrantino, nie przesadzając z ilością, bo każda butelka blisko 30 euro. Kupiłyśmy też Montefalco Rosso i okazało się przepyszne. Do tego jeszcze wytwarzana przez nich oliwa. Wokół są nie tylko winnice, ale i piękne gaje oliwne. W tym roku powtórka. Będzie to kolejna moja ulubiona kantyna. Trochę z daleka od głównych szlaków, ale jak raz rozszyfruje się drogę to warto zboczyć. Trzeba z Montefalco pojechać kilka kilometrów w kierunku Todi. Kantyna otwarta jest w godzinach 8:30 - 12:30 i 14:00 - 18:30. Próbowałam Sagrantino od innych wytwórców, ale to jest dla mnie najlepsze. Podobnie jak tutejsze Montefalco Rosso. Azienda organizuje lekcje gotowania. Nazywa się to Cucina in Cantina. Wszystko robione ręcznie, proste a smakowite dania z najlepszych umbryjskich produktów a do tego oliwa i wina z  kantyny. Kurs zaczyna się po południu jednego dnia i przygotowuje się kolację a potem biesiaduje popijając winem z kantyny. Następnego dnia ciąg dalszy, przygotowanie pranzo. Wszystko pod okiem profesjonalnych kucharzy, na których czele stoi Australijka Wendy Auselbrook. Na lekcje przyjeżdżają głównie turyści anglojęzyczni. Są zachwyceni o czym można przeczytać na Tripadvisorze. Przenocować można w Casale Satriano (60 € 2 osoby), na terenie aziendy lub w jednym z licznych B&B w pobliżu. Kosztuje ta przyjemność i nauka 180 €. Bez noclegu.

 Kolejna kantyna do której warto pojechać znajduje się w Marche, u stóp  urokliwego, otoczonego winnicami Montedinove.


W winnicy Le Vigne di Clementina Fabi powstaje przepyszne Ceri Centolitri. Czerwone wino o niespotykanym smaku. Składa się głównie z Montepulciano z dodatkiem Cabernet Sauvignon. Nie próbowałam jeszcze Ceri dal Tino, więc w tym roku przyjdzie na to czas. Pyszne są również tutejsze wina białe - Ceri Offida Pecorino i Ceri Offida Passerina wytwarzane z miejscowych odmian winogron Pecorino i Passerina. Te białe wina są opatrzona czterema najbardziej liczącymi się w winiarstwie literami DOCG. Otoczona winnicami kantyna jest bardzo nowoczesna, co pozwala na zachowanie jakości. Wszystkie winogrona zbierane są ręcznie. Kantyna czynna jest od 9:30 do 18:30. Na miejscu można przenocować w ładnych i wygodnych pokojach  a także wykąpać się w basenie z widokiem na winnice. I oczywiście zwiedzić śliczne Montedinove na wzgórzu.




Teraz Sycylia.Pisałam kiedyś o kantynie Florio, COS i winie Etna Rosso. Próbuję kolejne wina i nie ma temu końca. Ostatnio nawet polubiłam białe. Pierwsze było i jest dalej - Bianco di Nera. Lekko musujące, pije się idealnie i do jedzenia i samo. Wytwarzane jest w Azienda Agricola G.Milazzo Terri della Baronia z miejscowych odmian winogron  - Inzolia i Catarratto. Milazzo wytwarza sporo win musujących jak również czerwone i białe. Wśród nich wyróżnia się Maria Costanza. Czerwona to Nero d'Avola zbierane w połowie października, o bardzo intensywnym smaku. Biała składa się z winogron typu Chardonay i Inzolia. Niestety została mi tylko jedna buteleczka Bianco di Nera - taka jednoosobowa 0,375 l, a uzupełnienie dopiero w czerwcu.

Z białych sycylijskich win polecam Alessia Grillo Frizzante z kantyny Maggiovini z Vittorii (niedaleko Ragusy). W tamtym rejonie znajduje się opisany wcześniej COS jak również kantyna Azienda Vitivinicola Paolo Cali, w której rok temu kupiłyśmy sporo wina. Najlepsze oczywiście jest Cerasuolo di Vittoria, specjalność tych stron. Paolo Cali chętnie opowiada o swojej winnicy i swoich winach, można umówić się na zwiedzanie i degustację. Otwarte od 9:00 do 16:00 a w sobotę do 13:00.  Dość ciężko znaleźć winnicę. Mieści się przy drodze o winnej nazwie Via del Frappato na północ od Vittorii. Jadąc od Ragusy drogą SS 115 trzeba na obwodnicy Vittorii skręcić na drogę SP 68 w kierunku Pedalino. Za jakieś 3 km w prawo drogą między winnicami. Powinna być tabliczka. My pojechałyśmy od Comiso na skróty.


Cerasuolo to włoskie wino produkowane w Abruzzo i na Sycylii. W Abruzji jest robione z odmiany Montepulciano, nie zetknęłam się z nim, ale tam nie rozglądam się za winami.  Sycylijskie Cerasuolo, którego nazwa pochodzi od słowa cirasa, w dialekcie sycylijskim czereśnia - składa się z Nero d'Avola i Frappato autochtonicznego szczepu sycylijskiego. Dzięki frappato zyskało pewną lekkość. Cerasuolo jest jedynym winem sycylijskim mającym na etykiecie te cztery magiczne litery - DOCG. Paolo Cali wytwarza Cerasuolo o nazwie Manene, dedykowane synowi Emanuelowi. Jest wspaniałe. A drugie które będę kupować to Mandragola z winogron Frappato. Kwintesencja sycylijskiego słońca.
Firriato i Le Sabbie dell'Etna (to znaczy  piaski Etny) - te nazwy są warte zapamiętania. Etna Rosso to generalnie bardzo smakowite wino, ale Le Sabbie przypadło mi najbardziej do gustu. A Firriato robi dużo dobrych win m.in. czerwone Harmonium (Nero d'Avola), białe Charme. Wymieniam te co piłam i mogę polecić. Firriato ma swoją siedzibę w Paceco koło Trapani i tam ma większość swoich winnic, nawet jedną na wyspie Favignana. Mają również winnice na zboczu Etny w Cavanera Etnea i stamtąd pochodzi moje ulubione  Le Sabbie dell'Etna (mieszanka dwóch autochtonicznych odmian Nerello Mascalese i Nerello Capuccio). Do tej pory pijałam to wino w wersji czerwonej, ale jest również białe (Cariccante i Cataratto), jeszcze nie spróbowałam, butelka czeka. Jeżeli na Sycylii nie mam czasu na wyprawę do kantyn, to udaję się do delikatesów spożywczych Prezzemolo e Vitale i prawie wszystkie z moich ulubionych win tam znajduję. I tylko troszkę drożej niż u producenta. Nazwa  Prezzemolo e Vitale pochodzi od nazwisk właścicieli - Giuseppe Prezzemolo (po polsku pietruszka) i Giusi Vitale. Jest to niewielka sieć 7 sklepów w Palermo plus jeden w Londynie. Warto tam zajrzeć jeżeli chce się kupić żywność wysokiej jakości, od niewielkich producentów. Własna marka Giu Giu promuje  wytwarzających tradycyjnymi metodami producentów sycylijskich. Zaraz mi się przypomina pasta z suszonych pomidorów...
Już prawie zapomniałam smaku wina z Casa Vitivinicola Pietro Nera z Chiuro w Valtellinie. W Valdidentro kupiłyśmy do kolacji wino Grumello z kantyny Pietro Nera, żeby się odstresować po przejeździe przez przełęcz Gavia. Było bardzo dobre. Następnego dnia przypadkiem trafiłam na tę kantynę  jadąc SS 38 od Tirano nad Como. Otwarta przez cały dzień, w piątek, sobotę i niedzielę nawet do 21:00. W tym roku we wrześniu nasza trasa będzie wiodła przez Chiuro. Już się cieszę na winne zakupy w kantynie Pietro Nera. Rodzina Nera zajmuje się uprawą winorośli i ich przetwarzaniem od prawie 80 lat. Podstawową odmianą jest tutaj Nebbiolo, zwane della montagna, jak określił je pan Nera. Nazywa się je również Chiavennasca. Najbardziej znane jest nebbiolo  z okolic Alby w Piemoncie, z którego powstaje słynne Barolo, Barbaresco. Nebbiolo z Valtelliny rośnie znacznie wyżej, na innych glebach. Grumello, Sassella, Inferno to najlepsze wina z kantyny rodziny Nera. W każdym razie mnie najbardziej smakowały. Są one uzyskane z winogron Nebbiolo (Chiavennasca) z dodatkiem autochtonicznych Pignola i Rossola. Są to wina oznaczone DOCG. W kantynie można też spróbować wędlin i serów od lokalnych producentów. I oczywiście je kupić. Był nawet ser Bitto DOP zwany "re degli alpeggi", czyli król górskich pastwisk. 25 € za kilo. Robiony według antycznej receptury z mleka krów i kóz pasących się na alpejskich łąkach. Można go przetrzymywać do 10 lat i stale jest dobry.



 
 


Zachwyca mnie ogromne bogactwo lokalnych odmian winorośli i to, że wciąż w małych winiarniach są podstawą. Dzięki temu lokalne wina mają niepowtarzalny smak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz