środa, 26 sierpnia 2020

Droga z dreszczem

Bardzo lubię jeździć wysokogórskimi drogami, przez najwyższe przełęcze. Większość z nich już pokonałam, ale nie wszystkie opisałam. Kusiła mnie przez dłuższy czas przełęcz Gavia. Przełęcz w Alpach Retyckich, położona na wysokości 2652 m npm., przy drodze SP 29 z Ponte di Legno do Bormio. Początek drogi nie zapowiada się źle. Widoki wspaniałe, nawet są miejsca aby się zatrzymać, podziwiać krajobraz, zrobić zdjęcia. Droga robi się coraz węższa , na jeden samochód. Od czasu do czasu mijanki. Z jednej strony skały, z drugiej przepaść, najczęściej bez barierek. Ruch niewielki, więc jakoś się jedzie. Do momentu w którym z przeciwka nadjeżdża sportowy kabriolet z dwoma włoskimi młodzieńcami. 

Kilkadziesiąt metrów wcześniej była mijanka a oni pojechali dalej. Myśleli  chyba, że odfrunę. Stoimy naprzeciwko siebie. Coś dyskutują. Pokazuję  żeby się wycofali. Po jakimś czasie próbują, ale nie bardzo im to idzie, grozi spadkiem do przepaści. Na szczęście nadjeżdża samochód z holenderskiego automobilklubu i zatrzymuje się na mijance. Kierowca przychodzi i pomaga wycofać się Włochom. Jakoś się przeciskam przy skałach. Adrenalina. Chłopcy myśleli, że przyjechali na luzacką przejażdżkę. Gdyby nie Holender to byłoby kiepsko.


Na przełęczy śnieg w tle, Lago Bianco stalowe i groźne. Zimno choć to dopiero początek września. Niedaleko kościółek Madonna delle Vette, patronki cyklistów. Jest ich tutaj sporo, a także motocyklistów. Droga w sam raz dla nich, nie muszą się przepychać. 

Chiesa Madonna delle Vette



 Stąd zaczyna się Valfurva i Parco Nazionale dello Stelvio . Do najwyższej we Włoszech przełęczy dello Stelvio już niedaleko. Chwila odpoczynku przy Rifugio Bonetta , jakaś kawa, zdjęcia. Później już zjazd i szersza droga, i śnieg. Trzeba jechać wolno i podziwiać surowy początkowo krajobraz.

Za Santa Caterina di Valfurva dolina już jest szersza, w dole wzdłuż  drogi  płynie rzeka Torrente Frigidolfo a póżniej fiume Adda. Piękne świerkowe lasy. Pojawiają się domy, miejscowości, dolina coraz szersza i tak aż do Bormio.W Bormio dalej na północ drogą SS 301 w kierunku Livigno. Jesteśmy w Valdidentro. I tu kolejna atrakcja - Lago di Cancano. Błądząc po mapie w tym rejonie trafiłam na zdjęcia i postanowiłam tam jechać. Cudnie.W 1925 r , na wysokości 1900 m npm rozpoczęto budowę zapory na rzece Adda mającej w pobliżu źródła. W dolinie Fraele powstały dwa sztuczne jeziora - Cancano i San Giacomo. Cudownie położone wśród gór, otoczone lasami. Widok jest niezapomniany. Jak również droga. Wjazd nazywany jest małym Stelvio, a jak wiadomo passo dello Stelvio jest najwyższą przełęczą we włoskich Alpach którą można pokonać po asfaltowej drodze, bardzo krętej i uznawanej za najciekawszą.

Jak wygląda podjazd do lago di Cancano zobaczyłam dopiero z góry, gdy zatrzymałam się przy starych wieżach Torre  di Fraele, przy których droga przestaje się stromo wspinać.









Pierwsze jest niewielkie Lago delle Scale, raj dla wędkarzy a zaraz potem Lago di Cancano a za drugą zaporą Lago San Giacomo. Gdy przejedziemy przez pierwszą zaporę dotrzemy do malowniczo położonego kościółka San Erasmo. Przepiękny widok na jezioro. Niestety dalej wzdłuż jeziora nie można pojechać . Zakaz ruchu. Obok kościoła jest Rifugio Solena gdzie można zamieszkać, jest też restauracja, spa, można wypożyczyć górski rower, nawet elektryczny. Drogi już szutrowe a nie asfaltowe. Można jechać dalej kamienistą drogą przyczepioną do stoku góry, widoki są niesamowicie piękne. Tym szlakiem można dotrzeć aż do Passo dello Stelvio, ale od rzeczki już w zasadzie tylko rowerem czy motorem, to już tylko ścieżka. Na pewno ponad 10 km. Dla tych co lubią wędrować po górach to niezwykle atrakcyjny szlak.