poniedziałek, 7 marca 2016

Civita di Bagnoregio - miasto otoczone przepaścią, Parco dei Mostri - potwory w krzakach


Widok jest niezapomniany - dolina, na środku której, na skalistym wzniesieniu o stromych zboczach, jest maleńkie stare miasteczko. Z każdej strony przepaść. Z sąsiednim miastem Bagnoregio, położonym na klifie po drugiej stronie doliny, łączy je wysoki i wąski most. Tak wąski, że nie przejedzie nim żaden samochód a jedynie motorki i rowery. Włoskie miasto bez samochodów to cud. A on się zdarza właśnie tu, w Civita di Bagnoregio. W Lacjum, pomiędzy Orvieto a Viterbo.
Jak tam dotrzeć. W Bagnoregio poprowadzą do Civity drogowskazy. Trzeba przejechać całe miasteczko. Gdy kończą się wysokie mury pojawia się brązowy drogowskaz w prawo - Civita  il paese che muore. Najpierw jednak należy pojechać dalej prosto, do końca drogi, gdzie jest spory płatny parking i schody którymi można zejść do mostu. Zatrzymać się przy kawiarni Caffe Belvedere (belvedere to piękny widok) położonej na końcu drogi, aby popatrzeć na Civitę z drugiego brzegu doliny. Lepsze zdjęcia wychodzą po południu, bo słońce mamy wtedy z tyłu, lub co najwyżej z boku. Widok jest niesamowity.  Po napatrzeniu się i zrobieniu zdjęć wracamy i jedziemy drogą dalej w dół, aż pod filary mostu, gdzie można wygodnie zaparkować. Bywam tam zwykle poza sezonem wakacyjnym, więc są miejsca. W lipcu czy sierpniu może być problem, ale warto sprawdzić. Kiedyś parking pod mostem był bezpłatny, lecz podejrzewam, że dzisiaj już ma niebieskie linie. 
Il paese che muore oznacza miejscowość która umiera. Tak było przed kilku laty. Civita wyludniała się w szybkim tempie. Puste domy. Vendesi - czyli na sprzedaż - na co trzecim domu. Ale to już się odwraca. Miasteczko ze względu na swoją urodę przyciąga szczególnie zagranicznych kupców. Na szczęście nikt tu nie uważa, że lepiej aby popadło we włoską ruinę, niż miało trafić w zagraniczne ręce.
                       
Wzgórze na którym stoi, założona przez Etrusków przed 2500 laty, Civita to skała tufowa, łatwo podlegająca erozji, zagrażająca średniowiecznym domom. Potrzebne są pieniądze na ratowanie miasteczka, dlatego od 2013 roku pobierana jest opłata (1,5 €) za wejście do Civity. To niewiele, warto zapłacić i przyczynić się do ratowania tej perełki zaliczanej do najładniejszych miejscowości Italii (i borghi piu belli d'Italia).
Jeżeli ktoś nie lubi tłumów, to nie polecam wypadu do Civity w ostatnim tygodniu lipca i pierwszym sierpnia. Chyba że jest wielbicielem jazzu, bo wtedy odbywa się tutaj festiwal jazzowy.
Most do miasta jest długi i prowadzi pod górkę. Wspinaczka trwa z 10 minut i na górę dochodzimy zasapani. Jedyna zaleta, że nawet podczas upałów wieje tutaj wiatr. Do miasta wchodzimy głęboką Porta Santa Maria z charakterystycznymi posągami lwów trzymających ludzką głowę. Można tu chwilę w chłodzie odpocząć. Jest to jedyne wejście do miasteczka, kiedyś było 5 bram w murach dookoła. Trzęsienie ziemi w XVII w. i erozja uporały się z fragmentami miasta.
Będzie ciężko...
Już niedaleko
                       
W miasteczku urodził się święty Bonawentura, gdy tu mieszkał nazywał się Giovanni Fidanza. Legenda mówi, że w grocie etruskiej (teraz to grota św. Bonawentury) spotkał świętego Franciszka, który go uleczył, z nieuleczalnej choroby. I od tego zaczęła się jego droga do świętości. Był generałem zakonu franciszkanów, bardzo wykształcony, uznawany obok Tomasza z Akwinu za największą postać XIII  wieku. Jest patronem matek oczekujących potomstwa, dzieci, robotników i teologów. Patronką miasta (i 18 innych włoskich miejscowości a także Łowicza) jest święta Victoria, której relikwie znajdują się w chiesa San Donato. I nie tylko urna z relikwiami, ale przezroczysta trumna z figurą świętej. Gdy weszłam do kościoła - deja vu - już taką trumnę ze świętą Victorią widziałam, w kościele w Rzymie. Niestety nie pamiętam w którym, bo zwiedzałam ich wtedy dziesiątki.  A ponoć ciało świętej znajduje się w klasztorze w Sassari na Sardynii. Jak wiadomo każde miasteczko włoskie ma kolekcję swoich patronów i świętych oraz relikwi.
Średniowieczne domy, stary młyn, chiesa San Donato na głównym placu, ukwiecone uliczki i placyki, malownicze zaułki kończące się widokiem na dolinę calanchi (charakterystyczne pożłobione strome zbocza występujące w wielu miejscach Włoch).







                                                             










Można w miasteczku przenocować (drogo), coś zjeść. Jeżeli chce się tutaj skorzystać w barze z toalety, co we Włoszech jest przyjęte i najczęściej nic nie kosztuje, to trzeba cokolwiek wypić, bo bagno jest tylko dla klientów. W takim miejscu są zapewne ograniczenia w zaopatrzeniu w wodę.
Z Civity warto pojechać  na południe, do Bomarzo, gdzie znajduje się Parco dei Mostri, atrakcja szczególnie dla dzieci. Droga jest trochę skomplikowana, ale to tylko około 35 km. Trzeba wrócić do Bagnoreggio i po dojechaniu do głównej ulicy wziąć kierunek na Viterbo. Najpierw  droga SP 6. Po kilku kilometrach pierwszy rozjazd w lewo, kierunek Vetriolo, San Michele in Teverina SP 132. W Civitella d'Agliano na stop-ie dalej prosto, jak prowadzi dochodząca z boku główna kręta SP 5 Teverina. Dojeżdżamy nią do SP 19 i tam już pojawia się tablica z nazwą Bomarzo, od którego dzieli nas 18 km. W prawo, i cały czas główną drogą. W localita Pisciarello stoją 2 radary, duże, pomarańczowe, widać je dobrze. Pierwszy zaraz za tablicą sygnalizującą rozjazd a następny w środku miejscowości. Przez wąski tunel pod torami jedziemy dalej prosto. W pewnym momencie droga zbliża się do Tybru, ale przez krzaczory prawie go nie widać. Za kilka kilometrów szosa kończy się na poprzecznej, skręcamy w prawo i już tylko 4 km. Zaraz za tablicą z nazwą Bomarzo skręca się w prawo co obwieszczają stosowne tablice.
Parco dei Mostri, czyli Park Potworów (znany też pod nazwą Sacro Bosco, co znaczy Święty Las) powstał w XVI wieku. Wśród drzew parku pojawiają się omszałe skalne rzeźby mitologicznych postaci, gigantycznych zwierząt i dziwnych stworzeń. Można wejść do gęby potwora i posiedzieć tam na kamiennej ławce. 







I najfajniejsza atrakcja - krzywy dom (Casa Pendente), w którym nie można utrzymać równowagi. Radzę chodzić przy ścianach. Dom jest pochyły we wszystkich płaszczyznach i nasz błędnik głupieje. Znajduje się na końcu ogrodu, za amfiteatrem.

 

















W górnej części ogrodu położona jest Świątynia Wieczności upamiętniająca Giulię Farnese, ukochaną żonę  Piera Francesco Orsiniego, zwanego Vicino, który po jej śmierci przez 25 lat tworzył Parco dei Mostri. Chciał żeby był to unikalny, niepowtarzalny zbiór rzeźb. I chyba mu się udało.  Po śmierci Vicino park był coraz bardziej zaniedbany. Dopiero w 1949 r został odkryty przez włoskiego historyka sztuki Mario Praza oraz malarza Salvatora Daliego.  Daliemu, ekscentrykowi, ten dziwny park musiał się podobać. Nakręcili o Sacro Bosco film. Obecnie park jest własnością rodziny Bettini. Został uporządkowany i udostępniony zwiedzającym.
Świątynia Wieczności
Park jest czynny przez cały rok w godzinach 8:30 - 19:00 od kwietnia do sierpnia, a w pozostałe miesiące od 8:30 do zachodu słońca. Bilet dla dorosłych kosztuje 10 euro a dla dzieci w wieku 4 - 13 lat 8 euro. W parku nie można urządzać sobie pikniku (jest specjalna strefa poza parkiem), nie wolno palić, wspinać się na rzeźby, biegać (chyba nie dotyczy to bawiących się dzieci) i używać profesjonalnego sprzętu fotograficznego.
Z Bomarzo bardzo blisko jest do wjazdu na drogę szybkiego ruchu SS 675 biegnącą pomiędzy Orte (przy autostradzie A1) a Viterbo.

1 komentarz: