poniedziałek, 23 maja 2016

Od czegoś trzeba zacząć - najlepiej od zakupów



Znowu jestem w Italii. Dotarłam do Romany do Vattaro wczoraj późnym popołudniem. Już w Niemczech było ciepło a tutaj w dzień temperatura dochodziła do 30 st. Przegadałyśmy cały wieczór, do północy. Oczywiście była carbonara i wino szwagra. Pychota.

Dzisiaj rano pogoda wywinęła kozła - 10 stopni , chmury nad ziemią i deszcz. Ciemno jak pod wieczór. Miałam dzień zakupowy, więc słońce nie było do tego niezbędne. Ale to zimno. Musiałam wyciągnąć ciepłe  rzeczy, pełne buty i szaliczek.
Najpierw rajd po kantynach - Cavit, Grigoletti, Isera i Salinzoni. 8  kartonów wina już jest. Zostaną u Romany, zabiorę w drodze powrotnej. Na Sycylię pojedzie tylko kilka butelek, które zamówiła moja córka. Nawet gdybym bardzo chciała to nie  mogłabym wszystkiego zabrać, bo samochód mam wypakowany po brzegi.
Po winach ciuchy i buty. W Rovereto była przerwa obiadowa w centrum handlowym w mieście, w którym są Sorelle Ramonda i duży sklep z butami, więc pojechałam do Affi. Jest tam wielki sklep Pittarello a także Nico. W Pittarello tym razem było mnóstwo fajnych butów. Wreszcie spotkałam w kolorze szafirowym, ale nie kupiłam choć były wygodne. Na wysokiej korkowej podeszwie, chyba za wysokiej. Byłabym zmuszona patrzeć na wszystkich z góry. Ale jeszcze się zastanowię. Sklepów Pittarello jest dużo w całych Włoszech. Jeżeli gdzieś na nie trafię, to znaczy, że były mi przeznaczone. W drodze powrotnej też tutaj będę a Pittarello jest w Centro Commerciale Grande Mela w Lugagnano w pobliżu Werony, w Citta Mercato też pod Weroną, w Affi a także w Trento.
Kupiłam tylko 2 pary balerinek - czerwone dla mnie a granatowe dla Maryli. Są z pojedynczej skórki, bez żadnych wyściółek, więc dobrze się je nosi na gołe nogi. Mają też wbudowany centymetrowy koturn, więc chodzi się w nich o wiele wygodniej niż w całkowicie płaskich. Są mięciutkie i niezwykle wygodne.
W Nico, w którym kiedyś często kupowałam buty nie było nic ciekawego. A może miałam za mało czasu i cierpliwości. Wczoraj wstąpiłam po drodze w Bolzano do Scarpe & Scarpe i nie zobaczyłam żadnych butów, które chciałabym kupić. Hektar butów i nic dla mnie.
W Boscaini Scarpe w  Santa Maria di Negrar też nic interesującego, a zawsze tam coś się trafiało. Niedobrze, ale przede mną całe Włochy. Choć tak na prawdę to butów mi nie brakuje. Ale być w krainie butów i nic nie kupić...
W pobliży Werony wyszło słońce i zrobiło się cieplej, nawet 22 st. Jednak gdy wracałam w stronę Trento, to stawało się coraz bardziej pochmurno i zimno. O ósmej wieczorem było tylko 8 st, wolę nie wiedzieć ile jest teraz. Wysoko w górach spadł świeży śnieg. Jutro dalej, ale ciągle w górach, więc nie wiem czy się ugrzeję. Ale widoki i tak piękne.


Adyga
Na górze, ponad chmurą świeży śnieg



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz