sobota, 25 października 2014

Toskania - wokół Monte Amiata

Monte Amiata - wygasly wulkan o wysokości ponad 1700 m n.p.m górujący na południową i środkową Toskanią. Pokryte lasami kasztanowymi zbocza, siarkowe źródła, złoża cynobru, źródła 4 rzek.
Cynober jest rudą rtęci. W tym rejonie znajdowały się drugie co do wielkości na świecie złoża tej kopaliny. W czasie największego wydobycia pracowało w kopalniach 2500 ludzi. Wydobycie zakończylo się w latach 60. ubiegłego wieku. Obecnie można zwiedzać stare kopalnie i wioski górników. Jak chciażby pierwszą, która w 1847 r zaczęła działać w Siele niedaleko Piancastagnaio (wstęp 5 €, oprowadzającymi są byli górnicy). Wszystko można uczynić atrakcją turystyczną, co podziwiam u Włochów.
Amiata wybuchnęła ostatni raz około 700 tys lat temu. Można więc spać spokojnie.
Góra jest widoczna w większej części Toskanii, jej charakterystyczny zarys trudno pomylić. Widzę ją w tle wielu moich zdjęć.
Na Monte Amiata można wjechać prawie na sam szczyt drogą która zwie się Vetta delle Monte Amiata. Ale droga cały czas prowadzi przez gęsty las, więc żadnych widoków. Co najwyżej letnie domy, wyciągi, bo zimą można tu jeździć na nartach. Za to wokół góry jest mnóstwo wartych wizyty miasteczek. Arcidosso, Santa Fiora, Castel del Piano, Castel Azzara, Piancastagnaio, Seggiano, Abbadia San Salvatore, Radicofani, San Quirico d'Orcia, Castiglione d'Orcia. Żeby choć na trochę zajrzeć do tych miejscowości trzeba tam spędzić ze trzy dni. Będzie to bardzo przyjemna wędrówka. Malownicze kręte drogi, raczej pustawe, bo główny ruch turystyczny to centrum Toskanii. 
W ciągu jednego dnia, gdy rano wyruszyłam z Grosseto, udało mi się obejrzeć Arcidosso, Santa Fiora i położone bardziej na południe Sorano. Ponieważ mieszkałam w pobliżu Radicofani, jeszcze późnym popołudniem zajrzałam do ślicznego San Casciano dei Bagni. Radicofani dopiero następnego ranka.
Będę miała powód, żeby tam wrócić, bo bardzo mi się tam spodobało.   
Monticello Amiata
 


















Arcidosso jest otoczone przez lasy bukowe i kasztanowe. Kasztany to tutejsza specjalność,  posiadają odpowiednie certyfikaty jakościowe. Arcidosso - citta del castagno, taki napis wita nas przy wjeździe do miasteczka. W okolicy nie brakuje też drzew oliwnych i winnic z których pochodzi szlachetne miejscowe wino Montecucco.
Arcidosso długo nie zapomnę. W poszukiwaniu miejsca do parkowania zapuściłam się w uliczki najstarszej części miasta. Nie było odwrotu, musiałam jechać do przodu. Złożyłam lusterka boczne, ale  i tak do ścian brakowało mi może 3, może 5 cm, wolałam nie patrzeć. Uliczki kręte, raz w górę, raz w dół. Tylko czekałam aż zawadzę o mur. Dopiero gdy zobaczyłam przed sobą otwartą przestrzeń, odetchnęłam swobodnie. Ale szczękościsk miałam jeszcze długo. Myślałam, że w ubiegłym roku w Artenie było najbardziej stresująco. Ale nie. Arcidosso  przebiło Artenę.
Nie dałam się jednak zniechęcić. Pochodziłam wąskimi uliczkami, którymi wcześniej się przeciskałam samochodem, zwiedziłam zamek - Rocca Aldobrandesca, w którego starych (XI - XII wiek) wnętrzach była wystawa sztuki nowoczesnej. Wolę jednak starą, choć takie pomieszanie starego z nowym ma też swój urok.
Arcidosso - Rocca Aldobrandesca
 Santa Fiora słynie ze swojej Peschiery. U stóp wzgórza, na którym położone jest miasto, znajduje się zbiornik wodny utworzony przez wody rzeki Fiory. Rodzina Aldobrandeschich, która w średniowieczu władała miastem, hodowala tam pstrągi. Sforzowie, którzy byli następnymi władcami, założyli obok  piękny park.  
Peschiera w Santa Fiora
                    .                                                                           
      






Samo miasteczko należy do bardzo malowniczych, z ogromną przyjemnością spaceruje się wąskimi uliczkami schodzącymi w dół do murów. Koniecznie trzeba zajrzeć do kościoła pod wezwaniem świętych Fiory i Lucilli, żeby zobaczyć dzieła Andrea della Robbia. Na tych terenach często można trafić na robbiana, charakterystyczne płaskorzeźby ceramiczne autorstwa samego mistrza, jego synów lub uczniów. Najpiękniejsze widziałam w klasztorze La Verna, na północ od Arezzo, pięknym miejscu w górach, gdzie święty Franciszek przebywał przez wiele lat.
 Palio dei Somari. W 3 niedzielę czerwca w graniczącym z Santa Fiora Bagnolo odbywa się palio, podczas którego zamiast koni (jak w Sienie), ścigają się osły. Konkuruje ze sobą 8 kontrad. Ci którzy wygrają przez cały następny tydzień zapraszają na pranzo (obiad) pozostałych. Palio zaczyna się w sobotę kiedy to miejscowe gospodynie przygotowują tradycyjne dania cucina povera i wszyscy mieszkańcy oraz turyści najadają się za darmo. Oczywiście są również uroczystości kościelne, zabawy, wystawy, gry. Wszyscy świetnie się bawią
Z Santa Fiora pojechałam na południe, wśród wzgórz porośniętych oliwkami, mijając po drodze położone malowniczo na wzgórzu Semproniano.
Semproniano                             

  
Chciałam wreszcie zobaczyć Terme di Saturnia, bo parę razy zapuszczałam się w tamtym kierunku i nigdy nie dojechałam. A przede wszystkim chciałam zobaczyć gorące źródła tryskające w szczerym polu, o czym wyczytałam w jakimś przewodniku przed laty. Nic z tego. Tylko w jednym miejscu widziałam, że ludzie zatrzymują się przy drodze i wędrują w jakieś krzaczory. Pewno tam coś było. Ale nie wyglądało atrakcyjnie, a na dodatek upał zbijał z nóg. Przy termach, na wielkim pełnym białego kurzu parkingu, kłębił się tłum samochodów, z których wyłaniali się ludzie ubrani w kostiumy kąpielowe, z dużymi kąpielowymi ręcznikami i szli do term. Nie miałam ani kostiumu, ani odpowiedniego ręcznika, a przede wszystkim nie lubię takiego ścisku. Pojechałam więc dalej, do położonego na klifie Sorano.
Ładne ze względu na swoje położenie. Droga do miasta też prowadzi w głębokim wąwozie
 Włosi bardzo lubią zbierać grzyby. W lasach wokół Monte Amiata jest ich bardzo dużo. Jednak grzybobranie nie odbywa się tak jak u nas, bez ograniczeń. Zasady zbierania są dokładnie określone. Grzyby muszą mieć odpowiednią wielkość, można zebrać tylko 3 kg w ciągu dnia, nie wolno używać foliowych toreb, ale przewiewne pojemniki, najlepiej koszyk. Trzeba też wnieść stosowną opłatę, której wysokość jest ustalana w regionie. Turyści płacą znacznie więcej niż mieszkańcy. Na przykład w Toskanii turysta grzybiarz płaci 15 € za dzień, 40 € za tydzień, 100 € za rok. Mieszkańcy 13 € za miesiąc lub 25 € za rok. Teraz już się nie dziwię dlaczego mężczyzna, stojący przy samochodzie na drodze przez pustkowia Campo Imperatore, na pytanie jakie grzyby tutaj rosną (bo widać było zbierających) odpowiedział, że on żadnych grzybów nie zbiera, tylko podziwia krajobraz. Pewno myślał, że jestem z Guardia di Finanza.
Sama nigdy nie byłam we Włoszech na grzybobraniu. Raz tylko, kiedy  zatrzymałam się w alpejskim lesie na chwilę odpoczynku, niedaleko drogi zobaczyłam rydze.

2 komentarze: